Jadę pociągiem. Na
kolanach mam laptopa i próbuję coś napisać. Wkurzam się. Mam zły dzień.
Moje hybrydy nie wyglądają tak jakbym chciała, zgubiłam słuchawki, urwał mi się
pasek w torbie. Wszystko na nie. Nie wiem już sama czy jestem bardziej głodna,
czy może jednak nadal bardziej zła. Wchodzą do wagonu obcokrajowcy. Mówią
ładnym językiem, ale nawet to mnie denerwuje. I nagle dają sobie całusa, patrzą
głęboko w oczy i mówią coś krótkiego, więc to pewnie „kocham cię”.
I jakoś mi lżej.
WSTYD
Najgorsze w nowym
związku jest poczucie wstydu, ze względu na to, że poprzedni związek miał być tym
ostatnim, a nie był. I że okazało się, że intuicja zawiodła. I że uczucia nie
wytrzymały.
Wstydzimy się znów
otworzyć przed kimś, bo choć rozmawianie jest dość proste, to pokazywanie kolejnemu człowiekowi swoich słabości już wcale nie. Ponownie musimy tłumaczyć czemu
płaczemy, czemu mamy dziwne poczucie humoru, albo czemu lubimy ketchup, a
pomidora już nie.
Ale najbardziej wstyd
nam przed starymi znajomymi. Znam to, ten wzrok ludzi, który mówi mniej więcej:
zmienia partnerów jak rękawiczki, pewnie go zdradziła i znalazła nowego, pewnie
się puszcza i potrzebuje sponsora. Może z tym ostatnim trochę mnie poniosło.
Znam to doskonale,
strach przed konfrontacją, przed niezrozumieniem i krytykowaniem.
A przecież miłość to
nie wstyd.
UMIEJĘTNOŚCI
Znowu musimy się
szkolić i uczyć. Zrozumieć czemu druga osoba tak strasznie nie lubi myć naczyń
i przełożyć to na nasze, dotychczas poukładane, życie, z wymytymi kubkami i
talerzami.
Trzeba nauczyć się
jakiego zapachu nie lubi, jaki żel do prania powoduje wysypkę, jak dobierać
warzywa do zupy, żeby była taka „o, akurat”. I chyba najważniejsze… Totalne
must have nowego związku: ponowne nauczenie się spania koło kogoś w łóżku, słuchania
jego spokojnego oddechu i czucia dotyku delikatnych dłoni.
Powinno się wysuwać
wnioski jak dobrze żyć i jak dobrze dać żyć innym.
UNIKANIE BŁĘDU
Nowa miłość nie powinna
być tzw. plastrem, na złamane serce, na samotność, na strach w oczach. Bo
miłość nie jest terapią szokową, jest relacją pomiędzy dwojgiem ludzi. I w tej
relacji druga osoba też może czuć się źle po wcześniejszym związku. Powinniśmy
to zrozumieć i stworzyć zupełnie oryginalny zespół działań.
Błędem jest też myśl,
że ktoś nowy może być taki sam jak ten poprzedni. Jakim prawem? Nie wierzę w
to, że intuicyjnie dobieramy sobie partnerów, którzy kojarzą nam się z kimś
innym, z ojcem, z dziadkiem, z byłym, czy nawet z Bradleyem Cooperem. Miłość,
która trwa dłużej niż zauroczenie, polega na zakochaniu się w osobie. A osoba
to system prężnie działającego charakteru i osobowości, a także powierzchni zewnętrznej.
Brzmi śmiesznie, ale to prawda.
To nie jest tak, że jak
wasz tata był muzykiem, to wy koniecznie będziecie nieświadomie szukać
perkusisty, albo gitarzysty. Nie jest tak, że jak wasz dziadek był w wojsku, to
wasze strzały będą kierowane tylko na żołnierzy. I nie chce mi się wierzyć, że
jeśli jako małolaty kochałyście się w Leonardo DiCaprio, to że wszyscy wasi
kochankowie będą mieć blond włosy, grzywkę jak Marek Mostowiak i wąsa.
Z własnego doświadczenia wiem, że powinno się złą przeszłość jak najszybciej zamykać w torebce. Nie odcinać, nie zmazywać. Złych wspomnień nie da się od tak zapomnieć, no chyba, że mamy przypadek amnezji, tu już sprawa wygląda nieco inaczej. Złe wspomnienia będą siedzieć nam w głowie jeszcze wiele, wiele lat. Nowy partner powinien o tym wiedzieć, ale nie ma obowiązku z nami odczuwać tej strasznej złości względem przeszłości.
W SKRÓCIE
Nowa miłość to nie
wstyd, to początek. Który swoją drogą zawsze jest super. Są randki, są kwiaty,
jest patrzenie sobie w oczy podczas siedzenia nad Wisłą.
Nowa miłość to nie
wstyd, bo każdy potrzebuje wsparcia i długich rozmów.
Nowa miłość to nie
wstyd, tak po prostu.
Cieszcie się sobą,
Wasza Zuzia Cholewa.
ZMIEŃ PUNKT WIDZENIA,
ZCH.
Świetny tekst i moja ulubiona piosenka🤗
ReplyDeletePs. Cały blog niesamowity!😉