Chodzę na wybory odkąd mogę. Taka jest generalnie zasada w naszym domu rodzinnym. Niepójście na wybory = FOCH. Ekstremalny. Poza tym uważam, że jeśli ktoś nie głosował, to nie ma prawa krytykować wyboru innych. Wracając, tym razem było dokładnie tak samo. Zjadłyśmy z mamą obiad, a potem poszłyśmy głosować.
Na drzwiach szkoły podstawowej, w której znajdował się punkt zapalny mojego okręgu wyborczego wisiała lista. Lista małych dzieci, które (nie) dostały się do pierwszej klasy. Wychodząc z głosowania jeszcze raz do niej podeszłam. I nie rozumiem.
Za moich czasów naturalnym było przejście z przedszkola do szkoły podstawowej. A przynajmniej tak mi się wydaje, bo rodzicem nie jestem i nie wiem jak takie czynności wyglądają.
Natomiast bardzo mocno zastanawiam się nad tym jak do tego doszło, że dwoje dzieci nie dostało się do tej pierwszej klasy. Tej pierwszej klasy szkoły podstawowej.Co, nie umiało policzyć do 10? Przedstawić się? A może był konkurs na kolorowankę i nie wbiły się w klucz malując pieskowi niebieskie ciapki na pysku zamiast czarnych?
Dlatego zrobiłam mały research. Właściwie nie ja, tylko moja siostra, ale szczerze mówiąc trochę ją do tego nakłoniłam.
Okazało się wówczas, że dzieci, które się nie dostały muszą iść do szkoły znajdującej się w innej wsi. Co uważam za zachowanie nieuczciwe i niesprawiedliwe!
Szczególnie, że jedno z dzieci miało na nazwisko Ziomek. Wiem, RODO. Ale umówmy się, takie nazwisko zasługuje na same fajne rzeczy, bo ziomki są super ludźmi.
Najwyraźniej reformy polityczne, w tym edukacyjne, mają różne twarze, ta ma bardzo smutną. Jak z resztą większość- według mnie. Co z Tobą, Polsko?
ZMIEŃ PUNKT WIDZENIA, ZCH.
Comments
Post a Comment