Im jestem starsza, tym częściej łapię się na robieniu zdziwionej miny do wielu rzeczy, które wcześniej nijak mnie nie zadziwiały. Bycie millenialsem jest strasznie ciężkie. Nie tak jak płacenie rachunków za prąd. Prąd powinien być refundowany, sorry not sorry.
MŁODA
Kiedy dowiedziałam się, że moja siostra będzie miała córkę, pierwsze co pomyślałam to (mniej więcej): "o matko kochana i o czym ja z nią będę rozmawiać". Bałam się, że będzie takim małym człowiekiem, który nadal nic nie rozumie, nie potrafi mówić, pisać. Jak się w takim przypadku z nią dogadać? Jak rozpoznać czy mnie lubi, albo czy nienawidzi? A jak nienawidzi - to za co?
Po czasie zrozumiałam, że interakcja z dziećmi nie jest tak prostolinijna jak mi się wydawało. To nie jest świat zero-jedynkowy. Nie jest też czarno-biały. Jest większym rozpiździelem niż ten nasz, niby dorosły.
Starałam się nie brać jej na dystans, choć nadal boję się, że jak się przy mnie uderzy, to zostanie jej trauma do końca życia. Ja do dziś pamiętam jak tata na mnie krzyknął, bo jeździłam rowerkiem na jego, można powiedzieć, placu boju, a to przecież był jeden z dwóch (!) razy jak krzyknął na mnie w ciągu 25 lat.
Przed świętami odwiedziłam nowopowstałą rodzinkę, a młoda, jak nigdy, przyszła do mnie, przytuliła i nawet dała soczyste buzi. Boże, jak ja się wtedy w środku ucieszyłam. Na zewnątrz oczywiście nie dałam po sobie poznać, ale jakbyśmy były same, to rozbeczałabym się w trzy sekundy.
Zauważyłam też, że ma ona swoje humory, rozumie świat po swojemu, że potrafi zrobić nawet swoistego bitch face'a! To z pewnością ma po mnie. I jestem z tego bardziej dumna, niż gdyby miała skończyć studia na Harvardzie.
Puenta jest taka: dzieci chcą, a dorośli niepotrzebnie się przejmują.
MILLENIALS VS. GEN Z
Teoretycznie 1996 roku jest zaliczany do millenialsów, ale mi zawsze wydawało się, że jestem na bieżąco z nowinkami, kojarzyłam większość aktorów i piosenkarek, no i wiedziałam (mniej więcej) jaki model telefonu wybrać. Tak, wydawało mi się.
Tik tok nadal mnie prześladuje, kocham go i nienawidzę jednocześnie. Ale moi drodzy! Ile można się z niego dowiedzieć! Ponoć Lexy i Marcin Dubiel, ktokolwiek to jest, byli razem trzy miesiące, wszyscy o tym wiedzieli, a jak zerwali, to dopiero wtedy przyznali się do związku. Za moich czasów...
Twitter został oblepiony postami małych dziewczynek i małych chłopczyków, którzy pisali, że płakali! Bo przecież Lexy i Marcin powinni być razem!! I wtedy pierwszy raz zrozumiałam, że nie jestem już tą najnowszą generacją, z której wszyscy się śmieją.
Jedno się nie zmieniło. Jak byłam mała i moi rodzice wkurzyli mnie, bo nie mogłam np. oglądać "skazanego na śmierć", to pakowałam się do torby, myśląc, że naprawdę ucieknę. Nie wiem gdzie chciałam uciec, do dziadków może, oni na pewno pozwoliliby mi oglądać! Był jeden mały problem. Zamiast pakować pieniądze (których nie miałam), albo ciepłe rzeczy (co wydawało mi się bezsensowne), pakowałam karteczki, długopisy, ulubionego misia, bo przecież bez tego mogłabym nie przeżyć. A jakbym musiała komuś zapisać mój numer telefonu (którego jeszcze wtedy nie miałam)?
Jakiś czas temu pojawił mi się filmik małej dziewczynki, z przeuroczym głosem, która dokładnie tak jak ja pakowała NAJPOTRZEBNIEJSZE rzeczy do ucieczki. Czasem trzeba poczekać wiele lat, żeby znaleźć swoją bratnią duszę, ot co.
MODA
Moja mama ma takie różne smaczki w szafie. Ostatnio wzięłam sobie na wieczne nieoddanie spodnie z Levisa, a wcześniej sukienkę bandażową, albo jakieś sweterki. A na "potem" mam odłożony piękny garnitur z prostymi nogawkami. I kto by powiedział, że moda wraca! Ja. Już tłumaczę dlaczego.
Pamiętam jak ubierano mnie do przedszkola, na tzw. dni na galowo, w sukienkę, pod którą chamsko wciskano koszulę. Ależ to było niewygodne! Dziś, na Tik toku, na Instagramie i na Facebooku, bardzo często widzę dziewczyny ubrane właśnie tak jak ja w młodzieńczych (najmłodszych?) latach. Wiem, że powinnam spróbować zanim to skrytykuję, ale niestety to jest jedna z tych traum z dzieciństwa, o których się nie mówi, a które odcisnęły wielkie znamię na mózgu pt. "weźcie to ode mnie!".
Ale moda przecież nie dotyczy tylko ubrań. Za moich czasów na naszej klasie dodawało się pinezki do zdjęć. Nie pamiętam czy dostawało się tam jakieś lajki, ale po coś te pinezki były. Wydawało mi się, że ta moda minęła. Nic bardziej mylnego! Na swojej facebookowej tablicy prawie codziennie widzę nieznajome twarze, tylko i wyłącznie dlatego, że ludzie się oznaczają! Na zdjęciach, na których ich nie ma! Nie wierzę, że nagle 27 osób brało udział w ustawianiu modelki do selfie. A może po prostu się nie znam i za moich czasów selfie robiło się łatwiej.
A skoro już zaczęłam od millenialsów, to i na nich skończę. Pioseneczka:
ZMIEŃ PUNKT WIDZENIA, ZCH.
Comments
Post a Comment